niedziela, 28 kwietnia 2013

Francuzi, zabierzcie od nas żabę!

a oddajcie nam prawdziwe Clio Sport! 


Pora na program z serii Gęsia Skórka i przedstawienie Wam głównego aktora. Jest nim koszmarek, najprawdopodobniej z jakieś francuskiej ulicy Wiązów, o bardzo dobrze znanym nazwisku - CLIO sport, model 2013.


Ja nie wiem kto i dlaczego, i chyba nie chcę wiedzieć, ale z uśmiechem na gębie zabito niesamowicie fajne auto! Najpierw rzućcie okiem na to jak ten koszmarek wygląda. Lifting poprzedniej generacji ugrzecznił agresywnie wyglądającego i kipiącego mocą małego zadziora i zrobił z niego pocisk atomowy dla kobiety wybierającej się do najbliższej Sephory. Za to nową generację Sporta jego projektant powinien przypłacić zdolnością rozpłodową - tak samo jak zostało pozbawione męskości Clio.

Nowy i brzydki Renault wygląda jak przerośnięty lizak i nawet stylistyczne zapożyczenia ze świetnie wyglądającej Megane RS nie są w stanie tutaj niczego zmienić. Rozumiem, że docelowym odbiorcą tego auta mają być ludzie młodzi, ale przecież z taką facjatą nie kupi go nikt, kto wiekiem przekroczył progi gimnazjum. Jest zdecydowanie za grzecznie, za łagodnie, zbyt oble, zbyt cukierkowo. Aż mdli.

Silnik? W tej kwestii ktoś zabił Clio po raz drugi, a jeżeli ktoś mi zarzuci, że to fizycznie nie możliwe to zgodzę się na porównanie tego do pośmiertnego wykorzystania zwłok w aspekcie... fuj, chyba za bardzo się zapędziłem.
W każdym razie poprzednia jednostka była świetna i dawała mnóstwo frajdy z kręcenia jej pod czerwone pole. Była tak fajna, że nikt za kierownicą nie zwracał uwagi na kontrolkę sugerującą zmianę biegu na wyższy (co? już wyżej? chyba cię popieprzyło, kręcimy do odcięcia). 2 litry, 200 koni, bez turbów, kompresorów, sprężarków i pompków - czysta moc i gruuuuba frajda. A co mamy teraz? Hoho całe 1.6. Tylko, że z turbiną. Będziemy mogli sobie założyć BOV'a i będzie nam syczało jak w Szybkich i Wściekłych. I będziemy musieli go grzać i chłodzić, chociaż starym modelem można było cisnąć na zimnnym silniku a i tak nie robiło to na nim większego wrażenia.Podobno moc będzie taka sama jak w starym, za to dostaniemy większy moment przy niższych obrotach. I po co nam to? Skoro dostajemy jakieś dodatkowe komplikacje, które tak na prawdę w ogóle nie są nam potrzebne, tylko utrudniają nam życie. A sprężarka i tak zacznie wiać olejem i trzeba będzie ją regenerować.

Może gdybym się nim przejechał to zmieniłbym zdanie. Ale nie jeździłem i nie zamierzam przestawić tutaj ani przecinka. Flaaaaaaaaame!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz