piątek, 9 sierpnia 2013

Back to the roots again

Przeglądając ostatnio różne portale niekoniecznie związane z motoryzacją trafiłem na wzmiankę o kolejnej perełce, a być może nawet o – jeszcze nie oszlifowanym – diamencie. Przedstawiony został tam kolejny mega ciekawy projekt auta, który nawiązywać ma do czasów kiedy polska myśl motoryzacyjna miała okazję przeobrażać się w istniejący materialny byt w postaci produkowanych samochodów, a nie tylko przyklejanych naklejek Romet na szajs, który zalewa nas w kontenerach płynących z Chin.

Nutka historii.
Przedstawiany dzisiaj projekt nawiązuje do pojazdu, która był bardzo popularny i stanowił szczyt marzeń statystycznego pracującego dla dobra Polski Ludowej a tym samym własnego szczęścia. Pojazdu, który występował w dziwnych konfiguracjach i potrafił służyć ludziom do wszystkiego – od auta na co dzień po karetki, mikrobusy, na samochodach rajdowych kończąc.

Na początku lat 60. XX w. gdzieś w czeluściach potęgi zakładów FSO na warszawskim Żeraniu, przy ostatnim biurku w pracowni projektowej powstał szkic, a potem cały projekt samochodu stricte sportowego, który kierowców miał cieszyć osiągami i właściwościami jezdnymi, zaś estetom proponował niebywałe doznania wizualne wywoływane za pomocą bryły nadwozia.

Było to nic innego jak tylko Syrena Sport! Auto, które rozwiązaniami technicznymi wyprzedzało epokę, w której funkcjonowało FSO, które rozwiązania techniczne przejmowało od najlepszych produkowanych wtedy sportów, które miało szansę stać się prawdziwym hitem i ikoną polskiej motoryzacji. Którego żywot zakończył się sromotną klęską, a ówczesne władze skrupulatnie dopilnowały żeby dzieło zostało zniszczone doszczętnie. Nie będę tutaj rozpisywał się nad historią Syreny Sport bo nie o tym traktuje artykuł, jednak odsyłam Was do wikipedii i googla bo warto liznąć choć trochę wiedzy o aucie które mogło być legendą.

Że niby co to ma być?
Delikatnie zbyt długi wstęp musiał zostać tutaj wrzucony po to aby docenić projekt, który ujrzał światło dzienne, i który ma całkiem sporą szansę aby doczekać się realizacji. Historia sportowej Syreny zainspirowała kilku młodych ludzi do stworzenia auta, które będzie kontynuacją sportowego zamysłu inżynierów FSO. Dzięki inspiracji powstał projekt, który ma być nowym wcieleniem starej Syreny – o dumnej nazwie Aquila Sport.

A z czym to się je?
Jak podają prawdopodobnie oficjalne źródła, nowa Syrenka ma być – wzorem jej poprzedniczki – autem stricte sportowym. Oznacza, to że stali pasażerowie tylnej kanapy na próżno będą jej szukali w zadniej części Syrenki. Projektanci przewidzieli tylko dwa siedzenia – i dobrze – bo prawdziwy sport nie przystaje na kompromisy.

Podwozie ma zostać wykonane z lekkich stopów aluminium oraz stali oraz, co istotne, będzie od początku do końca zaprojektowane i wyprodukowane w Polsce. Za to w nadwoziu znajdziemy wyłącznie lekkie i wytrzymałe kompozyty. Fajnie – bo i ruda nie wyjdzie, i na wadze auto sporo zaoszczędzi – a to chyba jeden z najważniejszych elementów branych pod uwagę przy konstruowaniu sportowych maszyn.

Pod maską ma zagościć V6’tka ze stadem ponad 330 prężnych kucy bez faszerowania ich sterydem w postaci turbosuszarki. Choć konstruktorzy przewidują także limitowaną wersje o bardziej licznym stadzie 450 koni – i tutaj pod maską zagości już turbo. Nie ma żadnych wzmianek odnośnie tego kto dostarczy jednostkę małej Syrence, ale jeśli jest to V6 i ma mieć ponad 330 kucy to fajnie było by gdyby tę jednostkę dostarczył Nissan – motory z 370Z robią przecież niezłą robotę. Informacją, która zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie było to, że masa gotowej Syrenki ma oscylować wokół jednej tony, a to już wynik obiecujący sporo wrażeń! Mało?

Aquila będzie przerzucała swój V6’tkowy moment i stado kucy na tylną oś – a to podniesie współczynnik fun’u z prowadzenia do kwadratu! Ekipa tworząca projekt chwali się na stronie auta, że współczynnik mocy do masy będzie lepszy niż w takich supersportowych autach jak: Ferrari California, Maserati Gran Turismo, Lotus Evora czy Audi R8. To nie lada wyzwanie - dlatego czapki z głów dla chłopaków jeśli podołają!

Design Aquili, co nietrudno zauważyć, w prostej linii nawiązuje do Syreny Sport. To bardzo fajny zabieg, który odpowiednio przemyślany i wykonany może być przekuty w naprawdę duży sukces. Auto pomimo nawiązania do stylu retro wygląda niesamowicie dynamicznie i zadziornie. Pękata sylwetka Syrenki zdaje się, podążając za klasykiem, krzyczeć na drodze: „Uwaga frajerzy, mam ważny komunikat! Do mnie należy lewy pas tej obwodnicy”. Nazwa Aquila nawiązuje do rodzaju ptaków, do którego przynależy kilka gatunków orłów. Dlatego też przednie reflektory nawiązują właśnie do orlich oczu.

Czy orzeł i syrena to udany mariaż? Od strony marketingowej to dla mnie co najmniej dziwny zabieg, bo chyba można było się postarać o trochę bardziej ścisłe nawiązania do legendy. Jeśli jednak pojazd zmaterializuje się do postaci przedstawianej w projektach to nikt nie będzie miał za złe Syrence, że przemieniła się w walecznego i zadziornego orła!

Czyli w sumie co?
To auto wzbudza we mnie nadzieję na to, że jednak Polska zaistnieje na rynku motoryzacyjnym fajnymi projektami – po całkiem udanym Leopardzie, kontrowersjami związanymi z Arrinerą i biegnącej stale do przodu konstrukcją Nowej Warszawy – być może Aquila będzie naszą kolejną motoryzacyjną wizytówką, z której będziemy dumni. Tak samo jak za projekt New Warsaw – tutaj także mocno kibicuję chłopakom żeby nie zabrakło im zapału i żeby kasa na projekt spłynęła z nieba. Bo takie projekty warto wspierać!

Niestety nie ma żadnej wzmianki o tym kiedy pojawi się cokolwiek zmaterializowanego co wyszło spoza fazy projektowej. Dlatego obiecuję trzymać rękę na pulsie i jeśli cokolwiek nowego na temat Syrenki wycieknie do wiadomości, na bank wrzucę tutaj gorącego newsa! 







Zrekonstruowana Syrena Sport

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz